Obudziłam się w środku nocy na wygodnym dużym białym łóżku w pokoju który według mnie był przepiękny. Rozejrzałam się po pokoju i w rogu zobaczyłam tą samą dziewczynę co mnie zabrała. Popatrzałam na rękę i zobaczyłam bandaż. Po prostu świetnie. Dziewczyna podeszła i usiadła na skraju łóżka patrząc na mnieb
- Witaj Isabello. Ja jestem Katherine Seynay – Przedstawiła się a na jej twarzy zagościł łagodny uśmieszek który od razu polubiłam. Katherine wydawała się być pogodną dziewczyną która nadawała się na modelkę. Ale jedno mi się nie podobało. Znała moje imię.
- Z kąt znasz moje imię? - Postanowiłam zapytać. Uśmiechnęła się szerzej – Ty będziesz moją zastępczą matką? Katherine popatrzała na mnie.
- Znam twoje imię że szkoły. Wybacz ale musiałam cię trochę pośledzić żeby cię lepiej poznać . Masz na imię Isabella Marie Swan a raczej teraz Seynay. Zgadza się, jestem twoją matką zastępczą. I mam dla ciebie informację, jutro pójdziesz do nowej szkoły. Jesteśmy teraz w Forks.
- A teraz śpij bo jutro szkoła a na pewno jesteś zmęczona. Za dużo przeżyłaś hak na jeden dzień. Dobranoc.
Miała rację. Byłam zmęczona i to bardzo. Zamkęłam.oczy i zasnęłam
Następnego dnia rano obudziły mnie promienie słońca przedzierające się przez biało czarne firanki . Niechętnie otworzyłam oczy i spojrzałam w wielkie okno którego nawet nie zauważyłam. Za szybami mieścił się las. Niechętnie wstałam i przetarłam oczy. Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra które mieściło się po prawej stronie łóżka. Wyglądałam okropnie. Oczy miałam podkrążone a moje włosy do pasa wyglądały tak jakby przejechało po nich z tysiąc koni. No cóż... Tak to jest kiedy jest się w depresji. Podeszłam do szafy która stała obok i wyjęłam dżinsy oraz ciemno zieloną bluzkę. Szybko się przebrałam po czym wyszłam z pokoju i poszłam do salonu gdzie napotkałam Katherine czytającą jakąś książkę. Podeszła do mnie jakby mnie wyczuła ściskając w ręce coś czarnego. Nagle przypomniało mi sił że jestem w Forks a nie w Arizonie. Musiała mnie tutaj przewieść kiedy byłam półprzytomna. Popatrzałam na Katherine a na jej twarzy zagościł uśmiech.
- Cześć Bello. W kuchni masz śniadanie – wskazała na duże rozsuwane drzwi – A teraz mam dla ciebie niespodziankę – uśmiechnęła się podając mi kluczyki – To są kluczyki do twojego nowego auta. Chyba wiesz którędy się jedzie? - Zapytała a ja pokręciłam głową – Kiedy wyjedziesz sosom. – wskazała na drogę za oknem – wejdziesz w prawo a potem jedź ciągle prosto z srebrnym Volvo. Napewno będą tędy jechać ponieważ oni mieszkają blisko nas. Teraz idź jeść śniadanie Bello. Przytaknęłam głową i poszłam w stronę kuchni. Unosił się tam zapach owsianki z owocami. Dopiero teraz poczułam pustkę w moim żołądku. Szybko podeszłam do stołu i zabrałam się za jedzenie. W mojej głowie wciąż tkwił zapach ogniska i obraz spalonego domu. Potrząsnęłam głową żeby wymarzać ten obraz z pamięci. Zastanawiałam się kto jest właścicielem srebrnego Volvo. Kiedy kończyłam jeść owsiankę spojrzałam na zegarek i było dwadzieścia pięć po siudmej. Otworzyłam szeroko oczy odkładając resztki owsianki do zlewu i biegnąc w stronę łazienki gdzie jakimś cudem napotkałam moją kosmetyczkę. Szybko wyjęłam z niej szczotkę i Podczesałam włosy. Cienie pod moimi oczami już zniknęły. Wyszłam a raczej wybiegłam z łazienki do pokoju po torbę po czym zeszłam na dół gdzie czekała Katherine żeby zaprowadzić mnie do garażu. Podeszłam do niej a ona kazała mi za nią iść. Garaż mieścił się po prawej stronie domu a w środku były dwa auta niebieskie VW Golf R32 i Białe Audi TT Rs.
- To białe auto jest twoje Bello – Powiedziała Katherine – możesz już jechać. Wiesz którędy. Zaniemówiłam nie wiedziałam że Katherine stać na dwa auta a do tego takie dobre. Musiała być bogata. Podeszłam do auta i otworzyłam drzwi. Wnętrze było beżowo-Czarne. Wsiadłam do niego. Siedzenia były bardzo miękkie. Zamknęłam niepewnie drzwi i wsadziłam kluczyki do stacyjki odpalając auto. Nawet nie było słychać kiesy odpalił. Pracował tak cicho że nie było słychać. Wcisnęłam pedał gazu i ruszyłam. Zobaczyłam w lusterku jak Katherine kręci głową z uśmiechem i mi macha. Wyjechałam na sosę którą jechałam chyba z minutę a potem zobaczyłam drogę asfaltową. Spojrzałam po krzakach żeby później wiedzieć gdzie wjechać po czym ruszyłam i skręciłam w prawo tak jak mówiła mi Katharine. Jechałam nie zwracając uwagi na szybkość. Traciłami cierpliwość bo mogłam się pogubić. Nagle kilka metrów przede mną wyjechało srebrne auto. To powinni być oni. Srebrne Volvo wyjechało z lasu i przyśpieszyło tak że zostałam w tyle i go nie widziałam. Postanowiłam też przyśpieszyć. Na prędkościomierzu wskazówka przesuwała się pomału w stronę 200 km/h. Kiedy wybiło 200 już nie przyśpieszałam. Bez problemu dogoniłam Srebrne Volvo które za wszelką cenę chciało żeby mnie zgubić ale to na nic. Kiedy wskazówka tym razem wskazała 250 km/h Wiedziałam że już szybciej nie mogę. Obraz za szybami się rozmazywał i z łatwością wyprzedziłam ich wjeżdżając do miasta. Kiedy wjechałam do miasta już wiedziałam gdzie jechać. Zwolniłam do 130 km/h tak żeby nikt mnie nie przyłapał. Kiedy zobaczyłam tabliczkę szkoły i parking wjechałam i znalazłam pierwsze lepsze miejsce. Kiedy wysiadałam kątem oka zobaczyłam że srebrne Volvo stanęło obok mnie i wyszło z niego pięć nastolatków w tym dwie dziewczyny. Jeden chłopiec który siadział obok miedzianowłosego chłopaka z przodu śmiał się z niego i mamrotał coś że dziewczyna go wyprzedziła a dwie dziewczyny dołączyły do niego . Nie zwracając na nich uwagi zamknęłam auto i ruszyłam w stronę szkoły. Kiedy weszłm do budynku miałam szczęście bo przy jednych drzwiach było napisane „Sekretariat”. Zapukałam i weszłam. Poprosiłam o plan lekcji po czym wyszłam i ruszyłam w stronę pierwszej lekcji gdy wpadłam na....
wtorek, 19 stycznia 2016
1. Pierwszy dzień w szkole
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz