poniedziałek, 25 stycznia 2016

2.Teraz wszystko będzie lepiej

Szłam w stronę klasy gdy wpadłam na kogoś twardego jak kamień. Chwyciłam się za głowę i syknęłam z bólu. To raczej nie było Normalne. Nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Spojrzałam na ktosia i okazało się że to jeden z Cullenów. Miał roztrzepane Miedziane włosy a jego tęczówki wydawały się być ze złota.  Uśmiechną się do mnie i bez żadnego słowa odszedł. Stałabym tak dalej gdyby nie jakaś dziewczyna o twarzy chochlika. Cullenówna machała mi ręką przed oczami a kiedy potrząsnęłam głową chwyciła się za ręce i uśmiechnęła do mnie.
- Ziemia do Belli – Jej głos brzmiał jak tysiąc dzwoneczków. – Za minutę dzwonek a ty tak stoisz i stoisz. Wszystko w porządku? Czemu masz guza na głowie? – Dodała i zmarszczyła czoło kiedy spojrzała w miejsce gdzie się uderzyłam. – Chodź. Teraz masz pewnie Fizykę?
Przytaknęłam głową a ona mnie pociągnęła do klasy. Niewiem czemu ale miałam uczucie jakby szła za szybko jednak nie miałam czasu żeby się zastanawiać. Do klasy dotarliśmy idealnie przed Nauczycielem. Podałam mu kartkę żeby podpisał i wskazał mi miejsce akurat obok chochlika ( Tak postanowiłam ją puki  co nazywać) .
Lekcja ciągnęła się nie miłosiernie. Postanowiłam pomyśleć Jackobie który był, jest oraz będzie na zawsze moim przyjacielem gdy przypomniały mi się legendy Quiletów  ( Przepraszam jak źle napisałam aut.). Podobno było tam coś o trzeciej żonie i zimnych istotach ale nie do końca w to wierzyłam. Billy, ojciec Jackoba mówił że Wampiry polowały na tych terenach lecz podejrzewam że to kłamstwo, jak to legendy... Nagle przede mną pojawiła się karteczka od mojej sąsiadki chochliczka. 
             Czemu tak stałaś? Ducha zobaczyłaś czy co? Co ci się stało w głowę? O! Nazywam się Alice a ty pewnie Bella. Ps. Pa n się nie skapnie że piszemy bo męczy kogoś przy tablicy.                                            Popatrzałam na liścik i zaczęłam pisać.
Stałam tak bo wpadłam na twojego brata a guza mam właśnie przez niego więc ja sama sobie tego nie zrobiłam. Miło mi cię poznać Alice
Alice kiedy to przeczytała na jej twarzy ujawnił się uśmiech. Jedne z najpiękniejszych uśmiechów jakie kiedykolwiek widziałam.  Popatrzała na mnie i pokręciła głową. Nagle zobaczyłam że jej oczy przechodzą mgłą i otwiera buzię. Spojrzałam na nią i postanowiłam nie zwracać na to uwagi. Kiedy potrząsnęła głową znowu na mnie popatrzała a w jej oczach było widać radość.                                                   Nagle zadzwonił dzwonek na przerwę i Alice wybiegła z klasy. Kiedy się spakowałam wyszłam z klasy i wyszłam. Reszta lekcji zleciała mi szybko i nadszedł czas lunchu. Poszłam na stołówkę a przy blacie z jedzeniem zobaczyłam Alice która gestem dłoni wołała mnie. Podeszłam do niej a ona się uśmiechnęła
- Witaj Bello. Usiądziesz z nami?  - Zapytała nie spuszczając mnie z oczu.
- Jasne że tak. Sama nie usiądę – Odpowiedziałam.  Nagle drugi raz tego dnia pociągnęła mnie za sobą do stolika gdzie siedziało jej rodzeństwo. Usiadłam obok niej a naprzeciwko miałam Miedziano włosego chłopca. Kolejny raz się uśmiechną a ja odwzajemniłam bo jak można odmówić takiemu pięknemu uśmiechowi. Niestety Jego rodzeństwo to zauważyło i jeden gwizdną. Był to napakowany chłopiec o takim samym odcieniu włosów co Alice. Alice jedynie się zaśmiała a potem jej oczy znowu zaszły mgłą a wszyscy na nią spojrzeli.  Szybko się ocknęła i z uśmiechem zmierzyła mnie wzrokiem a potem z chytrym uśmieszkiem popatrzała na Miedziano włosego.
- Bello. Poznaj moje rodzeństwo. Ten rudy to Edward potem obok niego siedzi Emmet a ci dalej to Jasper i Rosalie. – Odparła z uśmiechem. Niemiem czemu ale zauważyłam że ta ostania patrzy na mnie z szeroko otwartymi oczami na minie.  Postanowiłam ją zignorować i postanowiłam zapytać.
- Ona ma tak zawsze? – Wszyscy spojrzeli na nią a Edward jedynie pokiwał głową co oznaczało że coś jest nie tak. Jego rodzeństwo popatrzało na niego a potem powiedział każdemu coś do ucha.
- Nie.. Właśnie Nie wiemy dlaczego tak patrzy – Odezwał się Jasper – Jest zszokowana i... – Nie dokończył bo dostał sójkę w bok od Edwarda.
- Może się wystraszyła. Może myśli że jesteś duchem. Rosalie powiesz nam co się dzieje? – Każdy wybuchną śmiechem tym ja. Rosalie popatrzała na Emmeta i walnęła go mocno w głowę. Dziwne że się nie skrzywił ani nic.
- Rose! Czemu mnie bijesz? Czemu! Co ja zrobiłem?  - Zapytał się a ona jedynie się zaśmiała i znowu na mnie spojrzała. – Po.... – Nie zdarzył nic powiedzieć bo zadzwonił dzwonek. W pośpiechu pobiegłam na Biologię którą jakimś cudem miałam z Edwardem bo kiedy stałam przy biurku nauczyciela widziałam że siada. Kidy Nauczyciel podpisał kartkę pokazał mi miejsce obok Edwarda. Podeszłam do stolika i usiadłam. Zobaczyłam że mi się przygląda Po czym wyrywa kartkę z zeszytu i pisze na niej.
Przepraszam że przeze mnie nabiłaś sobie guza. Serio Niechciałem.  Zamyśliłem się a tu nagle wpadłem na Ciebie.
Popatrzałam na niego i pokręciłam z niedowierzaniem głową.
To ja powinnam przeprosić. Ja też się zamyśliłam.
Na jego twarzy zagościł uśmiech i szepną mi do ucha „Nasza wina. Nikt nie przeprasza”                                          Zaśmiałam się i powróciłam do słuchania nauczyciela.
Teraz wszystko ma być lepiej bo poznałam go.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz